Każdy z nas używa czegoś ostrego. Zwykle są to noże we wszelakich formach . Wielkie noże szefa kuchni, zgrabne , edcowe foldery na co dzień, skinnery na polowaniu czy mory w lesie. wszystkie te noże kiedyś tracą ostrość i użytkownik staje przed problemem: co z tym fantem? Oczywiście trzeba im przywrócić umożliwiającą normalną pracę ostrość. Jak i czym ? W dobie mnogości rozwiązań odpowiedź na to pytanie wcale nie jest łatwa, ponieważ mamy do wyboru wiele technik i urządzeń mechanicznych, systemów ostrzących a także mnóstwo klasycznych kamieni, płytek i prętów. My skupimy się dziś na diamentach. W dodatku na naszych rodzimych diamentach od DiaSam. Na początek może kilka słów o firmie. To polska firma zajmująca się produkcją oraz dystrybucją osełek i narzędzi ostrzących. Jak powiedział twórca marki: " Pomysł zrodził się na przełomie 2009/2010, kiedy chciałem kupić ostrzałki. Szybko doceniłem ostrzałki diamentowe i takie chciałem zakupić w Chinach, głównie ze względu na stosunek jakość/cena. Jednak najmniejsze zamówienie jakie mogłem złożyć bezpośrednio w fabryce to kilkaset sztuk. Tyle nie zamierzałem wykorzystać w ciągu całego swojego życia, wiec podrzuciłem na knives.pl pomysł zakupu grupowego. Ale z zakupami grupowymi bywa jak bywa, wiec od razu chciałem ponieść wszystkie koszty, a sprowadzony towar odsprzedać braci nożowej. W socjalistycznym systemie jaki mamy nie mogłem tego zrobić ot tak, nie narażając się na bycie przestępcą podatkowym, który zagroziłby elicie politycznej uszczypnięcie budżetu na nowe limuzyny. Żeby uprościć sprawę, założyłem w 2010 firmę, dokonałem wszelkich formalności oraz sprowadziłem towar... ...Okazalo się, iż firma w ten sposób może się sama utrzymać, a ja miałbym z tego ostrzałki. :) Po kilku latach wprowadziłem swój projekt zrealizowany w jednej z fabryk chińskich, a towar ten okazał się być bardzo pożądanym. I tak pozostało do dziś. " Jak widać da się i u nas. Ale do meritum. Przedmiotem opisu/testu są dwa modele : Duży i ciężki DiaS2 oraz mikrus DiaSu.
Pierwsze z opisywanych narzędzi - DiaS2, to duży i ciężki (5x15 cm oraz ~300 gram) kawał stali z naniesioną galwanicznie powłoką diamentową w dwóch gradacjach. 200 i 400 (oznaczenia w/g FEPA, co oznacza iż ziarna mają średnicę ~ 65 i 35 mikronów). Do wyboru był jeszcze jeden rodzaj płytek, o nasypie 600 - 2000, ale ten uważam za absolutnie zbędny dla moich zastosowań. Po prostu potrzebne było coś do wyprowadzania uszkodzonej w czasie szkoleń KT i wstępnego jej wyostrzenia. A kompozycja 200 - 400 umożliwia takie właśnie działanie, natomiast wariant 600 - 2000 już w żadnym wypadku. Mało tego, uważam iż komponowanie gradacji 600 i 200 jest z lekka bezcelowe, ponieważ będzie nam brakowało gradacji pośrednich między tymi wartościami. Ale wróćmy do meritum. Nasyp z obu stron jest równy, bez żadnych grudek czy "łysych pól". Niestety brak informacji na temat grubości powłoki (czy też "nasypu"). Ziarnistość ładnie oznakowana, trawionymi cyferkami ze strzałkami wskazującymi odpowiednie pole. Powłoka galwaniczna nałożona wzorcowo i do krawędzi (co pozwala ostrzyć noże bez choila lub zęby niektórych pił). Ogólnie dobra robota.
Jedyne do czego można się przyczepić, to lekkie "purchawy" (zdjęcie wyżej ) niklu na krawędziach i rogach, ale to akurat jest normalne zjawisko na tak produkowanym sprzęcie ("... praw fizyki pan nie zmienisz i nie bądź pan rura..."). W porównaniu do np Eze Lap-ów to kosmiczna technologia. Żadnych zadziorów, nic się nie wbija w paluchy czy w dłoń. Nic też nie kaleczy KT w czasie ostrzenia ( jak miewałem z eze lapami, które uznawane są za wysoką półkę, a których jakość wykonania woła o pomstę do nieba) co ma kluczowe znaczenie dla takiego szpeju. Cała osełka schowana jest w drewnianym , wyłożonym gąbką pudełku, co zdecydowanie poprawia estetykę odbioru tego produktu. Klient ma pewność że używa wyrobu "de luxe" ;).
Jak widać płaszczyzna robocza jest dotarta bez jakichkolwiek wżerów czy innych nieprawidłowości w nałożonej powłoce.Po kilku miesiącach nielekkiej roboty, osełka jest już "dotarta" i absolutnie nie wygląda na spracowaną. Ostrzę używając zarówno wody, jak również nafty i oleju a na osełce nigdzie nie pojawia się ruda (jak zdarza się w tańszych substytutach osełek). Mogę śmiało powiedzieć że z kuchni wyparła duży kawał piaskowca i diamenty od Taidei a z warsztatu inne epizodyczne narzędzia do ostrzenia ;). Kolejna, na tapetę wędruje niewielka DiasU.
To mój zdecydowany faworyt. na wyjazdach zdetronizował wszystko czegom do tej pory używał. A były to : listewka z arkansas, okolicznościowy korund od vicka, pasek naszego piaskowca, diamentówka od honownicy a ostatnimi czasy eze lap 22F (http://szkolenia-outdoor.pl/blog/eze-lap-22f-warto-czy-nie/) DiaSu to kurdupel ważący 63 gramy i mający wymiary 12.7 x 2.5 cm. gradacja ziaren w tym modelu to 150 oraz 600. I tu największy plus a zarazem największy minus tego produktu. Jeśli dopuścimy do zniszczenia KT, przy użyciu 150 wyprowadzimy ją na nowo, ale gradacją 600 będziemy musieli się nasiłować kilka godzin nad doprowadzeniem jej do ładu. Więc przydałaby się jakaś pośrednia gradacja - coś w stylu 240 lub 280. Ale to wymusiłoby na nas noszenie dodatkowego narzędzia. czyli dobór gradacji 150-600 można uznać za mało szczęśliwy. Ale z drugiej strony - przecież dbamy o swój sprzęt i nie dopuszczamy do zniszczenia KT, zatem samo 600 nam starczy. A gdy jakimś cudem jednak uszkodzimy KT , to 150 - ką na szybko ją wyprowadzimy i da radę taką krawędzią pracować. Jakość wykonania - cóż. Z natury jestem czepliwym typem, ale tu nie było się do czego przypierdzielić. Taidea, Eze Lap czy diamenty od Lanskyego - to wszystko jest wykonane w mojej opinii dużo gorzej od DiaSu.
Jak z trwałością ? Regularnie, od lutego szwenda się ze mną po terenie i regularnie w lesie pracuje przy Helle, RAT i przy kilku siekierach. Jak dotąd trzyma cały czas agresję, ziarna się nie wyłupują. Można więc założyć że będzie się trzymać dość długo, tym bardziej że warstwa z "nasypem" sprawia wrażenie naprawdę grubej (ultrasonograf Philipsa niestety nie chciał tego dokładnie odczytać, więc nie będę chlapał jęzorem że ma tyle i tyle ). Osełki najczęściej używam na sucho lub z wodą (nie będę w teren nosił nafty, olejków czy jakichś innych WD), a czasem spłukuję po prostu benzyną z pilarki.
Podsumowanie: Pierwszy raz z tą marką zetknąłem się chyba ze dwa lata temu, na knives.pl i szczerze mówiąc powątpiewałem aby ktoś był w stanie zrobić dobre diamenty w tych cenach ( DiaS2 to wydatek około 75 pln a DiaSu to wydatek rzędu 38 pln) bo inni również mieliby ten typ podobnych cenach. Jakież było moje zdziwienie gdy przyszła pierwsza... Ładne, estetyczne, starannie wykonane. A co najważniejsze dobrze działające. I to za cenę nie drenującą kieszeni. Czy warto ? A czy warto posiadać dobry nóż lub siekierę ? Dziwię się że w Europie jest tak mało tego sprzętu. Mało tego. Dziwię się że rodzimi "buszmeni" nie używają tych osełek. Przecież zarówno duże modele jak i te małe są doskonałymi narzędziami do użytku w domu i na działce. Tak samo dobrze sprawdzą się w ekwipunku żołnierza siedzącego gdzieś w Ghazni jak i w ekwipunku turysty pieszo drepczącego ścieżkami Gór Kaczawskich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz